Uwaga:
Tekst politycznie niepoprawny!

Summary in English

Wprowadzenie do problemów reform i spisu powszechnego ludności.

Opowieść o Pogromie Płatnika

(Pogrom Płatnika (C) wymyślił roman na silesia.pik-net.pl)

By czynności spisowe usprawnić, postanowiono pójść z postępem: przygotowano komputerowy "Program Płatnika" (czasem zwany po prostu "Płatnik") i obiecano, że wyniki jego działania będzie można dostarczyć w formie elektronicznej. Tak obiecywano...

Już w drugim tygodniu (po 12.01.99) wprowadzania reform ubezpieczeń społecznych, czyli po prostu ZUS-u, zaczęła działać kolejna wersja "Programu Płatnika", dzieło firmy "Prokom Software SA". To wcale nie znaczy, ze w ogóle działały wszystkie zapowiadane funkcje, to znaczy tylko, ze program zaczął raczej przyjmować wpisywane dane i raczej drukować arkusze zgłoszeniowe. Czyli przez 2 pierwsze tygodnie reform firmy mogły zachwycać się wyłącznie kilkudziesięcioma stronami instrukcji obsługi programu i jego teoretycznymi wymaganiami sprzętowymi: monitor 15", Pentium II, Windows 9x/ NT, wydruk laserowy, tylko oryginał! i nie zginać!
Dopiero w maju zaczęto spuszczać z tonu: "Rzeczpospolita" pisała, że procesor 486 wystarczy.

Właściciele komputerów z Windows NT (zwykle dużych firm, zatrudniających dużo obiektów spisu powszechnego), czekali jeszcze ponad tydzień dłużej na wersję dla swoich maszyn, co doskonale podgrzewało emocje księgowych i informatyków. Pod koniec stycznia 1999, po wielu informacjach o padłych systemach ukazała się dobra rada Prokomu, że przed zainstalowaniem "Programu Płatnika" na takim komputerze, należy najpierw odinstalować wszystkie "service packi" i zainstalować je potem od nowa. Zakładowi informatycy i księgowi byli oczywiście wniebowzięci, a terminy i grzywny 5000 złotych nagliły do pośpiechu.

"Program Płatnika" jest niby darmowy, ale objęty prawem autorskim, czyli na przykład autorskim zakazem przerabiania go, pewnie nawet w celu skłonienia go do pracy.
Kod źródłowy nie jest udostępniony, mimo, że jest zrobiony za publiczne pieniądze i powinien być własnoscią publiczną (przynajmniej public domain). Nikt nie może programu poprawiać, mimo że wiadomo, że błędów w nim jest tyle, ile maku w makowcu. Tylko Prokom Software ma dostęp i do "Płatnika", i do decydentów, czyli i do pieniędzy.

Internetowy donosiciel zwrócił mi uwagę na fakt, że właściwie prokomowy zakaz przerabiania "Płatnika" jest niezgodny z ustawą o prawach autorskich i pokrewnych, która wprost zezwala na grzebanie w programach w celach badawczych i dostosowania ich do współpracy z innymi programami.

Na początku program udostępniono do sciągnięcia z internetu lub sprzedawano w cenie nośnika 20 zł (też bym chciała dostarczać nośnik za taką cenę, hehe...), Chociaż, po dwóch miesiącach wymian wadliwych wersji chyba się okazało, że skalkulowano wielokrotną wymianę nośnika i rozdawnictwo wadliwych, ale za to wytłoczonych w nadmiarze lutowych płyt w maju.

A więc, na zdrowie, można sciągać! http://pp.zus.gov.pl.
Ciekawy jest problem cookie: do grudnia 1999, z serwera polecanego dla województwa pomorskiego bez przyjęcia ciasteczka nic się nie sciągnęło, ale już zarządzający serwerami z województwa warmińsko-mazurskiego nie byli aż tak dokuczliwi. Ale, potem już był porządek. Jak stwierdził mi serwis Pogromu Płatnika, chodzi o to, by... (skomplikowane) Po co komu może być użyteczne szpiegowanie cudzych komputerów?
Czy nie mają zwykłych blokad przeciwko krakerom?

Obiecywano, że program w wersji z teletransmisją wcale nie będzie dostępny przez internet, bo zawiera tajemnice szyfrowania.

Ale, jest dostępny i w internecie, i w czasopismach komputerowych, a nawet w maju płyty (z nieaktualną, wadliwą wersją z lutego) doklejono do "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej".
Zdaje się, że nie jest dostępny w internecie program "Weryfikator", do sprawdzania autentyczności modułu szyfrującego "Programu Płatnika"

Wydaje się, że "Program Płatnika" zawiera jeszcze jedną tajemnicę, że Prokom wbudował ogólnie dostępna bibliotekę szyfrowania, freeware, SSLeay, a właściwie darmowy program z otwartym kodem źródłowym, której autor poprosił o wyraźną wzmiankę o swojej osobie w każdym programie stworzonym z wykorzystaniem tego modułu i jego materiałach promocyjnych. W zamian zezwala na bezpłatne używanie i dystrybucję programu nawet do celów komercyjnych.

Kolejne sekrety, czyli numerów NIP, PESEL i REGON też są ogólnie dostępne. Zresztą te z "Programu Płatnika" są dość marne, bo odrzucają jako błędne dane ludzi, którzy dostali swoje świadectwa udziałowe, to znaczy zostali dokładnie sprawdzeni ze swoim PESELem. Tak jest z moją koleżanką dorabiającą sobie korepetycjami.

Windows 9x/NT - to aż tak dużo, lub dlaczego tylko tyle?
A gdzie wersje dla DOS, Win3.1x, Unix, Linux, OS/2 i innych bardziej egzotycznych platform, z PlayStation czy Nintendo włącznie?

Przecież dokumenty są tworzone w jezyku SGML niezależnym od platformy sprzętowej czy programowej!
Szyfrowanie też jest prawie niezależne od platformy!

O co tu chodzi?
Czy to było wykonane w zmowie z Microsoftem, który w ten sposób zmusi ileś firm do sprawienia sobie przynajmniej jednego komputera z tym paskudztwem?

Produkty Microsoftu w Polsce są popularne, ale polska księgowość w większości używa starego MS DOS-a lub ewentualnie Windows 3.x, a wielkie firmy siedzą na UNIX-ach. Ksiegowa, z ktora pracuję twierdzi, że ma miejsce na stole na komputer i papiery, ale nie na pałętającą się mysz, podkładkę czy kabel.
Windows 9x/NT jest w zarządach i marketingach, ale nie w księgowości, gdzie formatowanie dysku czy przynajmniej kasowanie Windows raz na pół roku intensywnej pracy jest niedopuszczalne. Na dodatek komputer pracujący w DOS-ie lub terminal znakowy kosztuje 10-15% ceny komputera dla Windows 95 dostosowanego do "Programu Płatnika".
Czy tak ma wyglądać napędzanie koniunktury firmom dostarczającym sprzęt?

Firmy sprzedające sprzęt komputerowy przyznają, że reforma ZUS napędziła im klientów na początku roku, kiedy zwykle jest martwy sezon, po okresie gorączkowych zakupów gwiazdkowym lub wykorzystywania końcówek budżetów, by się nie "zmarnowały".

Jeśli nikt firmy by nie zmusił, pracownicy poradziliby sobie jakoś z rokiem 2000 i dalej by pracowali na komputerach 386 z monitorem "bursztynkiem", nie kontaktując się z najnowszymi pomysłami Microsoftu. Właśnie tacy zacofańcy potrafią odesłać plik z nowoczesnego MSWorda97 z prośbą o wyeksportowanie do bardziej czytelnego formatu (i ja tak robię B.G), niszcząc marzenia najbogatszego człowieka świata o ciągłym postępie po jego myśli.

A tu - radość dla zacofańców: fragment instrukcji wypełniania formularzy spisowych, czyli kody zawodów przez kilka miesięcy były napisane w formacie MSWord97, ponieważ zwykły plik tekstowy, a nawet .pdf, jak cała instrukcja, nie zapobiegałby nieużywaniu nieprawidłowych systemów operacyjnych i mógłby mentalnie nieprzygotowanym płatnikom ułatwić odczytanie tekstu. Dopiero w maju 1999 pojawił się w internecie plik MSWord 6.0, który może być odczytany przez niezależne programy, ale i też starsze wersje MSWorda. Poza tym na internetowych stronach "Rzeczpospolitej" pojawiły się kody zawodów w formacie HTML.

Zaciekły komputerowiec powie, że wszystko da się odczytać, to tylko kwestia czasu, czytanych czasopism lub znajomości, w tym też i wśród darmowego marketingu wielkich firm komputerowych, czyli piratów.

Nie muszę dodawać, że nawet na oficjalnych ZUS-owskich płytach na początku nie było ani przeglądarki Adobe Acrobat Reader, ani do Worda97, mimo, że jedno i drugie to freeware i możliwe do umieszczenia w pakiecie dla nieszczęsnego płatnika składek ZUS. Dopiero lutowa wersja PP zawierała Acrobat Readera, ale nadal nic do odczytania Worda97.

Dowiedziałam się, że podobno jakaś firma chciała wydrukować kody zawodów, ale okazało się, że podobno ZUS ma na to wyłączność. Nie wiem, czy to prawda, bo przecież przepisy prawne nie są objęte prawem autorskim.

Tak właśnie wygląda zmowa międzynarodowego monopolisty z polską firmą mającą świetne stosunki z każdymi polskimi władcami.
Jak to zwykle bywa, idzie o kobiety (księgowe), pieniądze i władzę.


Jeden dowód jest na stronach wiadomości prasowych Prokomu: jest tam informacja z dnia 09.10.98 o porozumieniu strategicznym Microsoftu i Prokomu, (oryginał już znikł, dlatego wstawiłam tu moją kopię B.G.). Porozumienie miało miejsce po zawarciu kontraktu z ZUS-em na kompleksową obsługę reform ubezpieczeń I i II filaru.

Drugi dowód, to obietnica niezrobienia "Programu Płatnika" na inne platformy, o czym pisze na przykład "Computerworld" 5/99:
"Według Prokomu, twórcy Programu płatnika (PP), środowisko Windows jest najbardziej rozpowszechnione wsród polskich użytkowników. Ponadto daje gwarancję dalszego rozwoju, co nie jest bez znaczenia, biorąc pod uwagę, że PP ma być wykorzystywany przez co najmniej kilka lat".[....]
Firma przyznaje się jednak, ze wielu płatników dopytuje się, kiedy pojawią się wersje programu na inne platformy. Odpowiedź brzmi - nigdy."

Podobny tekst można było znaleźć w wiadomościach prasowych Prokomu w artykule o tym, jak sobie radzić z tym wytworem myśli programistycznej
(już znikła, wstawiłam tu moją kopię B.G.)

Jak na to zareagowały wielkie firmy jak Sun, IBM, Apple czy twórcy Linuksa?
Po takim tekście Prokom powinien wylądować w sądzie za fałszywą reklamę, prawda?

A wiec, Sun i IBM dostarczają sprzęt i oprogramowanie dla nowego centrum obliczeniowego ZUS, nic dziwnego, że nie protestują, a u siebie w działach kadr potulnie zainstalowali "Program Płatnika" z odpowiednim MS Windowsem.
Apple częściowo należy do Microsoftu, dlatego protestują tylko bezradni użytkownicy "makówek".
Tworców Linuksa nikt o zdanie nie pytał. Oni i tak cały czas pracują nad emulacją Windowsów.

To się nazywa mocne wejście Microsoftu na polski rynek korporacyjny!

Właściwie sam Prokom Software nie udaje miłości do wyrobów Microsoftu:
ich strony internetowe idą z serwera, no jakiego?
A więc to jest:
PowerHorse Group 8.17 na SCO UNIX!
Wcale nie Internet Information Serwer na Windows NT!
Trzeba przyznać, że Prokom nie jest samobójcą, systemy Microsoftu zostawia wyłącznie dla przypadkowego społeczeństwa.

Kalkulacja Microsoftu (Prokomu i ZUS-u) jest jasna: nawet programy chodzące na starym DOS-ie i Windows 3.x nie dają gwarancji nieużywania konkurencyjnych systemów operacyjnych, które mają skuteczne mechanizmy emulacyjne.
Tylko nowe Windows dają Microsoftowi pełnię władzy.
Nad użytkownikami, piratami, czyli darmowym marketingiem oraz nad twórcami wirusów działających wyłącznie w środowisku Windows 9/NT też.

Tak na marginesie:
przecież stary klient mogłby znów coś zapłacić Microsoftowi nieco więcej za jego ciagłą pracę nad nowymi programami, szczególnie, jeśli ma programy legalne na mocy amnestii wprowadzającej obecne przepisy o prawie autorskim, prawda?

Microsoft ma wielkie ambicje wejścia na rynek programów dla wielkich firm - na przykład tych, które będa zainteresowane transmisją plików do ZUS-u drogą elektroniczną. A to będzie przyjmowane tylko z modułu teletransmisji "Programu Płatnika" pracującego wyłącznie w systemie Microsoftu. Nie muszę dodawać, że największe firmy zwykle pracują najczęsciej w UNIX-ach, albo sieciach Novell, chociaż w tej grupie firm Windows NT ma swoich użytkowników.

Z drugiej strony, ciekawe jest założenie, dlaczego tylko największe firmy miałyby być zainteresowane transmisją plików a nie wysyłką papierów. Dla ZUS-u powinno być najwygodniej, by nawet od najmniejszego żuczka dostać deklaracje prosto do komputera, ale to by wymagało uznania, że płatnik jest ważny, najważniejszy w systemie.
Mój brat postanowił wykonać gwałt na ZUS-ie i poprosił o pozwolenie na teletransmisję dla dwuosobowej firmy: swojej i żony. Na początku był szok w gdańskim ZUS-ie. Tego jeszcze nie było...

Wróćmy jednak do "Płatnika".

Kto jeszcze i ile dostał za niewykonanie wersji programu na inne platformy? Dla ułatwienia dodam, ze serwer WWW ZUS-u (ten prawdziwy, nie "Programu Płatnika") legitymował się mojej przeglądarce Lynx serwerem Microsoftu, a pozycja Microsoftu w firmach ostatnio została zachwiana przez postępy Linuxa, popieranego przez wiele wielkich firm programistycznych.
Tajni informatorzy, mający dostęp do placówek ZUS-u donieśli, ze stary system ZUS pracuje na UNIX-ie, a jeszcze w lutym pracownicy nie widzieli na oczy działającego "Programu Płatnika".
Serwer dystrybucyjny "Programu Płatnika" jest na Solarisie (Sun Microsystems).

Nowy system informatyczny będzie pracować też między innymi na sytemach niemicrosoftowych. Tak wynika z informacji prasowej samego Prokomu. (moja kopia) W świetle ostatnich wyczynów niektórych wirusów, zadziwiająca jest duma Prokomu, i pewnie ZUS-u z największej w Polsce instalacji MS Exchange, która stanowi szeroką bramę dla nowoczesnych wirusów dostosowanych do współpracy wyłącznie z produktami Microsoftu.
Miejmy nadzieję, że mają jakieś programy antywirusowe, donosy mówią o MKS_VIR, bo jeśli jakiś wirus wejdzie na te komputery, to może być marnie...

Tym naprawdę mogłyby się zająć tym służby zajmujące się bezpieczeństwem państwa, a nie głupotami lustracyjnymi.

Dalej się pytam, czy to tylko bezmyślność rządu, czy wysługiwanie się za darmo lub raczej za wynagrodzeniem najbogatszemu człowiekowi na świecie, właścicielowi praw do 80% komputerów osobistych w świecie?

Pytam się, czy decydenci dostali prowizję od Microsoftu za pośrednictwem Prokomu za efektywną działalność marketingową na rzecz tej firmy? Jeśli tak, to domagam się ujawnienia, jaka jest cena naszych skór i decyzji urzędnika?
Ile dostał pan (były już) prezes ZUS Stanisław Alot za stwierdzenie, że dzięki "Płatnikowi" teraz każda firma kupi legalny, nowy system?
Ile dostał za stwierdzenie, ze "Program Płatnika" zawiesza tylko pirackie kopie Windows?

Pamiętacie, co się działo, jak producent mebli "Forte" w 1997 roku dołożył do reklamy zdjęcie prezydenta? Ale to był komunista i pociotek, a tamta reklama nie była ani wymuszeniem ani nawet "przymusem dobrowolnym".
A może pan prezes Alot też wysługuje się najbogatszemu człowiekowi w świecie za darmo?!

W "Gazecie Morskiej" - gdańskim dodatku "Gazety Wyborczej" z 18.02.99 dziennikarz ustalił, że Prokom zaczął wątpić w słuszność wyboru jedynej platformy, ale:

"I choć Prokom zastanawia się nad utworzeniem innej wersji Płatnika, mimo rozmów na temat podpisania strategicznego porozumienia z Microsoftem - twórcą systemu Windows 95, 98, zgody na to może nie wyrazić ZUS.
- Opracowanie innych wersji programu nie wchodzi w grę - uważa Stefan Jarecki z ZUS. - Obsługa takiego rozwiązania byłaby dla nas zbyt kosztowna. Prokom musiałby uzyskać zresztą nasza zgodę, nawet, gdyby chciał stworzyć inne wersje za darmo. O zgodę na razie nie wystepował."

Mechanizm działania systemu jest prosty:

Jakim prawem zmusza się obywateli do nagłych decyzji niezgodnych z jakimkolwiek zdrowym rozsądkiem? Nowy komputer dla prostej bazy danych, kalkulatora, obsługi drukarki, modemu i szyfrowania? Kompletny bezsens dla użytkownika - ofiary zmowy, ale czysty pieniądz i dodatkowe procenty udziału w rynku dla Microsoftu.

Policzmy:
1,8 miliona płatników, z tego kilkaset tysięcy samodzielnie walczy z księgowością, z tego, niech 100000 (tylko) zaczęło używać "Programu Płatnika", niech 50000 (tylko) kupiło z tego powodu nowy komputer, i niech 25000 (tylko) kupiło z tego powodu nowy Windows za 360 zł (najtańsza legalna wersja), który jest zwykle od razu wbudowany w nieco bardziej "markowe" składaki. Robi się z tego 9.000.000 obrotu, i niech połowa z tego idzie na koszty sprzedaży, i wynika z tego, ze okrągły milionik dolarów z groszami ląduje w kieszeni monopolisty, czyli tak zdobywa się "Złoto dla zuchwałych 1999". Może Microsoftowi ten milionik nie jest już mocno potrzebny do przetrwania na rynku, ale nowymi procentami udziału w polskim rynku korporacyjnym napewno nie pogardzi.

Planowana w 1999 roku nowelizacja ustawy o prawach autorskich przewiduje zlikwidowanie starej amnestii dla piracących stare programy. Co to znaczy? Nowy pieniądz do wzięcia, w tym przynajmniej 80% przez Microsoft, bo taki procent komputerów w świecie ma jakiś microsoftowy system operacyjny, programy i przyzwyczajenia. "Program Płatnika" pewnie poprawi tą strukturę zakupów na korzyść najbogatszego człowieka w świecie.

"Computerworld" podał na swoich stronach internetowych wiadomość z dnia 27.01.99, że "Program Płatnika" miał być w pełni funkcjonalny dopiero po 3 miesiącach! Nie był.

Program reklamowany autorytetem rządu i ZUS-u jako "użytkowy" zniszczył wiele dysków, wykasował wiele danych i kosztował wiele godzin bezużytecznej pracy nad błędami programistów Prokomu.

Skargi na błędy już nieco ucichły, bo płatnicy nauczyli się korzystać z arkusza kalkulacyjnego czy zwykłego kalkulatora do kontroli wyczynów PP. Z drugiej strony stracili złudzenia, ze coś pozytywnego się stanie w dającej się przewidzieć przyszłości. Właściwie do dziś (29.02.2000) program nie działał do końca prawidłowo, szczególnie dzięki wprowadzanym od czasu do czasu nowościom: a to zmiany kodów chorób, a to zmiana formatu wydruku...
W roku 2003 zmieniła się stawka składki na ubezpieczenie zdrowotne, która była zaprogramowana "na sztywno" w "Płatniku", co znów zaowocowało nową wersją programu. Stawki powinny chyba mieć możliwość edycji przez użytkownika.

Kolejna, znowu finalna wersja z końca kwietnia i początku maja 1999 miała usunięte najgorsze błedy, ale pojawiły się nowe atrakcje:
nareszcie odblokowana funkcja druku przelewów produkowała kwity, których nie przyjmowały poczty i wiele banków. Tłumaczono się, że nie są one podobne do tych ustalonych przez Ministerstwo Finansów i mają inny format daty.
W serwerach "Programu Płatnika" pojawiła się rozczulająca informacja o tym, że z powodu braku uzgodnień wydruki mogą nie być przyjmowane przez banki i pocztę. Im to nie przeszkadza, bo nie oni latają z kwitami, ani nie oni je przepisują. Dopiero w grudniu 1999 im to minęło.

Niestety, niektóre czasopisma komputerowe dały się wmanewrować w "testy" dające pozytywne wyniki działania naszego ulubionego tematu. Na szczyt wstydu, niestety, wzbił się zwykle dość solidny PC Kurier 5/99, gdzie niedoświadczony, ale bojowy dziennikarz naraził się szpetnie, nie tylko mi.

Nie jest żadnym argumentem, że nie ma obowiązku stosowania tego programu, że wolno wszystko robić długopisem. W końcu podobno coś się stało w świecie od czasów średniowiecznych skrybów, nie tylko kolejni królówie i kolejne wojny, prawda? Podobno nawet były komputery w firmach przed dniem 31.12.1998 i służyły nie tylko znudzonym zakładowym informatykom do gier w "sapera", nieprawda?
Propagandziści sugerują, że przed "Programem Płatnika" dla obsługi ZUS-u i płac była informatyczna pustynia zapełniona dopiero przez rządowych reformatorów i Prokom.

W ramach postępu na pewno teraz każdy do końca kwietnia smarował swoje przelewy do ZUS-u ręcznie, bez względu na stopień skomputeryzowania teraz i w przeszłości.
U nas Jacek Jagiełłowicz rozwiązał problem drukowania przelewów za pomocą Excela. Bank i poczta przyjmują wyniki jego pracy.

Nie życzę sobie stosowania względem mnie żadnych przymusów dobrowolnych, polegających na wyborze między zdrowym rozsądkiem a komputerem 2000 zł (składak), z monitorem 15" 800 zł, drukarką laserową 1500 zł, Windows 9x (wolnorynkowy) 20 zł, razem 4320 zł, czyli jednak mniej niż 5000 kary za niezłożenie kwitów na czas. Nie wiem jednak nadal, czy kara jest na osobę niezgłoszoną, czy na pracodawcę, ryczałtem, bez wnikania, czy to 1, czy 1000 pracowników nie zostało zgłoszonych. Pewnie - po uważeniu karających...

Dodatkowym argumentem jest bezpieczeństwo systemu Windows95, który jest niestabilny, nie ma zabezpieczeń dostępu przed niepowołanymi użytkownikami i przed wirusami pisanymi już wyłącznie dla systemu:
Win9x + Word97 = Bardzo Duży Kłopot.

Nam władcy tylko wygrażają karami 5000 zł za niedostarczenie papierów, a knot jest nadal knotem. Czy ktoś słyszał, by Prokomowi wygrażano karami za to, że program źle działa, dopiero w lutym zaczęto tworzyć sieć do przesyłania danych (po co?) a skanery zaczęły pracę w kwietniu? (Bo się opóźniły dostawy sprzętu z powodu protestów po tzw. "przetargach")

Przez dłuższy czas wydawało się, że wszyscy twórcy PP już sobie odpuścili ten bigos i spoczęli na listkach bobkowych, czyli po prostu stwierdzili, że wersja z lutego, to wersja finalna, mimo masy błędów.

Jednak po cichutku stworzono kolejne, nowe wersje finalne: w końcu kwietnia i na początku maja, do końca roku 1999 było 5 wydań.
Program stopniowo się poprawiał: liczy dość dokładnie (do grosza), nawet drukuje przelewy, które jednak nie są przyjmowane na pocztach, bo nie wyglądają tak, jak zalecił pan w.z minister finansów: inny kolor i nawet nie ma kratek! Poczty tłumaczyły się, że mają ministerialny ZAKAZ przyjmowania innych przelewów. I tak było do końca 1999.
Niestety, nadal nie jest dobrze. Jednak program sypie się przy osobach pracujących na część etatu i udziałowcach spółek cywilnych zatrudniających pracowników. Wersja sieciowa z kontrolą dostępu jest nadal marzeniem sciętej głowy. O wersje na inne platformy już nawet przestano się dopominać.

Na przełomie stycznia i lutego coś zaczęło lekko zgrzytać w solidarności "ZUS z Prokomem - Prokom z ZUS-em".
Zaczęło się od popiskiwania na temat "pirackości" (czyt. odpowiedzialności za błędy) poszczególnych wersji "Programu Płatnika". Potem, Prokom, zaczął udawać, że wątpi w jedyną słuszna platformę Win9x/NT, mimo niezachwianej postawy ZUS-u, nadal wiernego Microsoftowi. Z jednej strony Prokom został zmotywowany jakimiś działaniami Urzędu Ochrony Konkurencji, a z drugiej strony pokpiwaniami konkurencji - czyli firm informatycznych.
Felietonista Computerworld 8/99 bardzo delikatnie napisał: "Są pewne standardy, których naruszanie nawet w wersji 0.0.0 i jedna czwarta nie powinno mieć miejsca".

Prokom zaczął nawet się skarzyć (Wprost 28.02.99, lub wiadomości prasowe Prokomu), że miał mało czasu na cały projekt ze wzgłędu na opóźnienia ze strony rządu w produkcji ostatecznych wersji przepisów, a powstanie Programu Płatnika graniczyło z cudem!
Pamietając raczej sceptyczne podejście organów odpowiedzialnych za weryfikację cudów na polskich szybach i kominach, oraz wiedząc, że oni też się z tym męczą, nie jestem pewna oficjalnego zatwierdzenia tego cudu. Chyba spytam proboszcza, czy się przyłączył do lamentów głośnych, czy lamentuje w samotności. Do petycji w sprawie swiateł na skrzyżowaniu się przyłączył.

Jednak nic się nikomu nie stało, ani z powodu "Programu Płatnika", ani innego. Czasami tylko odbywają się publiczne rytuały "pohukiwania", czyli odgrażania się, że ktoś zapłaci za coś karne odsetki, mimo, że wszystko idzie zgodnie z kontraktem, który jest tajny, bo zawiera już nieaktualny harmonogram prac (Alot dla PC Kuriera 28.10.99).

Instrukcje do "Programu Płatnika" to poezja urzędniczo - informatyczna.
Przykładowe pytanie z instrukcji za sto punktów: co to jest aspekt programu?
Wystarczy?
Człowiek, który ma przez kilka dni do swojej dyspozycji komputer, instukcje i spokój, coś tam wykombinuje przy minimalnych umiejętnościach hakerskich. Na przykład, to, że to program nie działa, a nie, że to on/ona coś zrobił(a) źle. (U nas to zrobił Jacek Jagiełłowicz).

Jak to 01.02.99 stwierdziła pani Anna Knysok (wtedy wiceminister zdrowia) to sprawa przygotowania mentalnego. Tak, to prawda, ale płatnik - pracodawca lub jego księgowa nie muszą studiować mentalności pani Knysok i jej towarzyszy, ponieważ od studiowania mentalności sa psycholodzy i socjolodzy. Nawet mentalnie nieprzygotowany pracodawca ma być w stanie wypełnić papiery a pani Knysok ma mu to umożliwić, bez wyciania wszystkich lasów w Polsce a dodatkowo tajgi syberyjskiej i dżungli tropikalnej. To on swoimi podatkami płaci na pensję pani Knysok, a nie ona mu wyświadcza jakąkolwiek łaskę, strasząc go karą 5000 złotych za niewypełnienie stosu papierów i obiecując ewentualne odstąpienie od kary, bo naprawdę jest nieco trudno dla osób mentalnie nieprzygotowanych.

A jak Ich ukarać?
Za niechęć do myślenia, niechęć do przewidywania, niechęć do konsultacji, miłość do papierów, samouwielbienie, zarozumiałość, nienawiść do lasów, pogardę dla przypadkowego społeczeństwa, prawa i praw obywateli?

A może jeszcze i za korupcję?

Cena naszych skór to 637.810.842 złotych (wg. wiadomości prasowych Prokomu) za zrobienie informatyzacji ZUS-u działającej od 01.01.99. To jest prawdopodobnie więcej, niż wydano na sondę Pathfinder wysłaną na Marsa w końcu 1997 roku. Nie wiem, czy kolejne poprawki systemu też są włączone w tą sumę. Wartość "Programu Płatnika" stanowi 10% tej sumy, według spowiedzi rzecznika Prokomu we "Wprost" z 28.02.99.


Wyniki działania "Programu Płatnika" niekoniecznie trzebaby drukować, ale po zaszyfrowaniu, możnaby dostarczać do ZUS w formie pliku. Właściwie to rozsądne, jeśli już wszystko jest w komputerze
Szyfrowanie powinno nie tylko ukryć jego treść przed niepowołanymi osobami, ale także nadać plikowi cechę niezaprzeczalności, by późniejsze zmiany były niemożliwe, bez względu na osobę zmieniającą.

Od początku mówiono, że pliki będzie można przesłać internetem, czy zusowskim ekstranetem, ale w 1999 roku jeszcze to mało kto wykonał. Dlaczego? Po pierwsze najpierw zdecydowano, że potrzeba wydzielonej sieci, której nie było do maja, bo ją dopiero budowano.

W kwietniu zaczęto jednak znów mówic i o internecie, i ekstranecie, i o tym, że dopiero przygotowuje się serwery do odbioru plików, a system będzie działał w maju.
Już w czerwcu 1999 okazało się, że ekstranet cieszy się takim nikłym powodzeniem, że ZUS rozważa wycofanie się z tej formy przekazywania deklaracji. Sieć dla ZUS-u zbudowała TP SA (kto płacił?) i przynajmniej serwery pozostają tylko w dzierżawie ZUS-u.
Następne pieniądze wyrzucone z naszej kieszeni.

Możnaby też nagrać pliki na dyskietki (od końca kwietnia 1999 przestali marudzić, że to ostatni raz!) lub na płyty, ale i na to też trzeba specjalnego pozwolenia ZUS-u, tak jak i na internetową teletransmisję.

W końcu 1999 roku 5-10% danych do ZUS-u wpływało w postaci elektronicznej.

Dzięki skomplikowanemu systemowi pozwoleń na teletransmisję nawet największe firmy we współpracy z ZUS-em mogły już od początku roku wykonywać cudowną pracę: najpierw z komputera na papier, potem papier do ZUS-u (nie zginać!), tam papier na skanery, które działają dopiero od kwietnia 1999 (dlatego nie zginać!), i do komputera. Ktoś powie, że przecież dawniej też nie było teletransmisji i jakoś wszystko szło. Jednak dawniej było wymagane zużywanie znacznie mniejszej ilości papieru.

Dlaczego pozwolenie od ZUS?

A, bo trzeba pakiet zaszyfrować i złożyć podpis cyfrowy, a do tego trzeba otrzymać klucz autoryzacyjny z centrum w UNIZETO w Szczecinie... Później zmieniono terminologię, i płatnicy posługujący się teletransmisją nie musieli otrzymywać pozwolenia. Więksi płatnicy, zatrudniający powyżej 20 pracowników mieli od roku 2000 po prostu taki obowiązek.

Czy popularne programy, takie, jak PGP albo FreePGP nie wystarczą do szyfrowania? Do użytku komercyjnego należy za PGP zapłacić, ale jest przecież darmowe FreePGP... Prokom postanowił zastosować SSLeay i nie zamierza wyjaśniać pod żadnym pozorem, dlaczego i jak to rozwiązano.

UOP, czy jak teraz Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego powinna zaopiniować jakość systemu, co jest potrzebne przy szyfrowaniu danych objętych tajemnicą służbową. Dane osobowe i informacje o zarobkach obywateli chyba powinny być chronione tajemnicą służbową, przynajmniej jako poufne.
Nie wiem jak i czy zaopiniowano szyfrowanie w "Programie Płatnika".

Powtarzam:
Najtajniejszy moduł szyfrujący "Programu Płatnika" to jest dostępny za darmo dla użytku prywatnego i komercyjnego, dostępny jest w internecie razem z kodami źródłowymi.
SSLeay ma duże możliwości, ale nie wiem, czy "Program Płatnika" wykorzystuje je w pełni. Autor pozwala wszystkim na wszystko, pod warunkiem podawania we wszystkich materiałach dotyczących programu, w którym zastosowano ten moduł, w tym w jego reklamach, źródła jego i autora. Sam obecnie pracuje w RSA Security i nie pracuje dalej nad tym rozwiązaniem.

Prokom na zamówienie rządu polskiego spiracił darmowe oprogramowanie, umieszczając wzmiankę o wykorzystanej bibliotece SSLeay niezgodnie z licencją.
Prokom uczynił to w widoczny sposób jedynie w pliku dokumentacji z 30.01.1999, tylko w formacie MSWord97, a umieszczona na tej samej płycie instrukcja w formacie .pdf już nie zawierała tej informacji.
Na dodatek ani w programie, ani w całostronicowych reklamach "Programu Płatnika" w Computerworldzie nic nie ma o SSLeay i o jego autorach. Wynika z tego, że została naruszona licencja na użytkowanie modułu szyfrującego.

Polska piraci freeware!? Ciekawe, w ilu krajach to jest normalne?
Donosy mówią, że firma Check Point w podobny sposób wykorzystuje Open SSL, nie chwaląc się tym zbytnio.

Korzystanie z freeware jest związane z zobowiązaniem honorowym, a nie najazdami policji z Business Software Aliance. Wielcy piraci są bezpieczni.

Ktoś powie, że nareszcie kiedyś w końcu ta teletransmisja ruszyła, to papieru nie będzie potrzeba aż tyle. Tak nawet reklamuje swoje dzieło Prokom, chwaląc się, że teraz to nie ma potrzeby wycinania lasów, lepiej do nich pójść na spacer.

No, niby tak, ale i tak w firmach jest obowiązek posiadania papierowych kopii dokumentów, w tym raportów dla pracowników.
Wynika to z ustawy o rachunkowości.
Co zrobić w razie kontroli, jeśli się ma tylko zaszyfrowany plik? "To wydrukuje pan z "Płatnika"" - autentyczny tekst pani z ZUS-u w komentarzu do tej sprawy.

Do października 1999 wydano tylko kilka tysięcy pozwoleń na transmisję plików. Zawiła procedura uzyskiwania pozwoleń i utrata kluczy szyfrujących po nieopatrznej aktualizacji "Programu Płatnika" skuteczne wybiła większości płatników z głowy jakąkolwiek dodatkową nowoczesność.

A na początku roku 2000 te firmy mają powtórkę z rozrywki: klucze szyfrujące były ważne do końca 1999 roku.


Zmotywowany już rozpoczętymi postępowaniami Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ZUS w lutym zaczął się tłumaczyć, że klienci nie zgłaszali zapotrzebowania na program w innych sytemach operacyjnych i ze nie przeprowadził badań marketingowych nad systemami w firmach.
Spełnijmy obywatelski obowiązek!
Pomóżmy ZUS-owi w badaniach marketingowych!
Piszmy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów!
Nie ważne, że pewnie nic nie odpowiedzą, będą jednak musieli pismo zarejestrować, przeczytać, sklasyfikować, itd...
Ja napisałam tak, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Pewniej łatwiej im się bada się wnioski o wykup spółek giełdowych.

Należy domagać się stworzenia wersji "Programu Płatnika" na inne platformy i upublicznienia kodów programu, by każdy mógł go sobie haczyć do woli, jeśli Prokom tego nie umie, a na zlecenie tego komuś jest zbyt skąpy. "Program Płatnika" jest zrobiony dla nas, za nasze pieniądze, a nie my zostaliśmy zrobieni dla niego.

Nie należy dać się zmylić tekstem: Dlaczego wszyscy mamy płacić (nadmierną komplikacją programu) za to, że ktoś wykorzystuje muzealny sprzęt i oprogramowanie? (PC Kurier 5/99, s.14)

Należy odpowiedzieć: Dlaczego wszyscy mamy płacić (nadmierną komplikacją programu) i wrażliwością na wirusy za to, że ktoś chce nas zmusić do wykorzystywania sprzętu i oprogramowania nadającego się głównie do gier i pisania ozdobnych reklamówek?

Niestety, czas działa na naszą niekorzyść: firmy powoli dostosowują się do "Programu Płatnika": kupują komputery (dedykowane dla "Programu Płatnika"), monitory, drukarki, nowe Windowsy, programy księgowe współpracujące z "Płatnikiem", nawet wspierają swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi Prokom, płacąc im za szkolenie i instalację tego cudu informatyki polskiej...

Dzięki NIEOPUBLIKOWANIU specyfikacji wydruku deklaracji zapobieżono pojawieniu się niezależnych programów omijających to dzieło i jego wymagania. Pojawiły się programy drukujące dane w formularzach deklaracji ZUS do wypełniania ręcznego, ale chyba jeszcze nikt nie podrobił wydruku z "Programu Płatnika".
Na dodatek specyfikacja wyjścia / wejścia została zmieniona w kwietniu 1999, co zmusiło firmy do dostosowania swoich programów, zwykle za pieniądze.

Zaczęłam niezobowiązującą dyskusję z firmą AP_Soft, czy jest możliwe wykonanie komercyjnego "Programu Płatnika" działającego w DOS lub Win3.1.
Pierwsza odpowiedź była, że to jest możliwe. No i co dalej?
Wstyd mi, ale nie dokończyłam dyskusji, a nowe dzieło Prokomu nieco zmieniło format wydruku.


Podsumowanie:
"Program Płatnika" stał się prawdziwym pogromem płatnika składek ubezpieczeniowych ZUS. Mimo, że był pozornie dostępny za darmo, kosztował nas potworne pieniądze i potworną ilość zmarnowanego czasu na wykrywanie i udowadnianie wad tego paskudztwa. Stał się motorem napędowym zwiększenia zysków właścicieli Microsoftu i innych firm komputerowych, ale ile kosztował gospodarkę na początku roku 1999, tego nikt nie wie.

Czy może by zacząć akcję wysyłania faktur rządowi za zmarnowany czas w nadgodzinach z powodu reformy ZUS? Szkoda, że nasze przepisy potraktują je jako przychód w chwili ich wystawienia, bez względu na to, czy należność została zapłacona, czy nie, a zedźgać coś od naszych władców, to trzeba mieć zdrowie...


Ostatnie wiadomości

Ogółem, nieciekawie...

Ciąg dalszy historii "pogromu" jest dalej...

Podejrzewam, że cały system informatyczny ZUS, w tym i "Program Płatnika" jest własnością Prokomu i nikt inny nie ma dostępu do jego źródeł, ani nikt inny nie wie, co tak na prawdę w nim siedzi. O ile Prokom ma prawo do zmowy z Micro$softem - w końcu to są dwie firmy prywatne, to ZUS, jako instytucja publiczna nie ma do tego prawa. To jest kryminał, i tyle.

Z dziką ochotą bym dowiedziała się oficjalnie, czyją własnością są kody całego systemu. To znaczy, czy cała polska gospodarka już jest pod kontrolą Prokomu, czy jeszcze nie jest?
Wiem, system właściwy nie działa, ale Prokom może mieć kolejne argumenty dla kolejnych umów serwisowych z ZUS. Dla porównania dodam, że w roku 2002 odbyła się widowiskowa kłótnia polskiego rządu z Hewlett Packard Polska o informatyzację ewidencji rolnictwa dla Unii Europejskiej, czyli SAPARD. Tu rząd wykłócił dla siebie własność źródeł systemu.

15.05.2005

Stałe hasło:
Pogrom Prokomu programem każdego płatnika!
RoMan (2:484/88 na fidonet.org)
mailto:roman na silesia.pik-net.pl

Proszę o komentarz, uzupełnienia, itd.
Barbara Głowacka jastra na jastra.com.pl

Spis treści Anty-ZUS-u

============================== Great Seal of Gdansk with mediewian ship

index http://www.jastra.com.pl/!plan.htm
do strony początkowej / to begin page