Gniot urzędniczy, międzykadencyjny przebój sezonu, dowód braku umiejętności myślenia, zasługujący na uroczyście nadany medal Zgniłego Kartofla, czyli

Ustawa o Kulturze Fizycznej (Dz. U. Nr 25/96, poz. 113 , Nr 137, poz. 639, Dz.U. 96/99 poz. 1006)

oraz wydane na jej podstawie

Zarządzenie Prezesa Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki z dnia 15 lipca 1997 r. w sprawie kwalifikacji, stopni i tytułów zawodowych w dziedzinie kultury fizycznej oraz zasad i trybu ich uzyskiwania. (MP. Nr 45/97, poz. 445)

Cały problem zaczął się od bezsensownej ustawy o Kulturze Fizycznej (Dz. U. Nr 25/96, poz. 113 i Nr 137, poz. 639) z niefortunny zapisem , w którym Sejm popisał się wolą uporządkowania tego, co jeszcze zostało do uporządkowania:

"Art. 43.3. Prezes Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki określa, w drodze zarządzenia, zasady i warunki prowadzenia działalności w dziedzinie rekreacji ruchowej.

Art. 44. 1. Zorganizowane zajęcia w zakresie wychowania fizycznego, sportu i rekreacji ruchowej mogą prowadzić tylko osoby posiadające kwalifikacje zawodowe nauczyciela wychowania fizycznego, trenera, instruktora lub uprawnienia w tym zakresie określone odrębnymi przepisami.

2. Kształcenie osób, o których mowa w ust. 1, przez jednostki inne niż szkoły wyższe i zakłady kształcenia nauczycieli wymaga zgody Prezesa Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki."

który to przepis spowodował wydanie zarządzenia, o którym będzie cała historia. Gdyby je przestrzegać w pełni, byłaby to katastrofa. Ale i tak, dzieki niemu zniszczono resztki szkolnych klubów sportowych, szkolnych klubów PTTK i zachwiano podstawami działania wielu organizacji, firm i prywatnych osób.

Dodatkowo rozważymy art. 53.1 tejże ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej o brzmieniu:

"Art. 53. 1. Uprawianie alpinizmu, sportów motorowych, żeglarskich, płetwonurkowania, sportów lotniczych, dalekowschodnich sportów i sztuk walki, kick-boxingu, a także sportów o charakterze strzeleckim i obronnym wymaga odpowiednich kwalifikacji oraz przestrzegania szczególnych zasad bezpieczeństwa obowiązujacych w tych dyscyplinach sportu."

Uważam, że to zarządzenie nie spełnia przepisow nawet tej beznadziejnie głupiej Ustawy oraz wymagań zdrowego rozsądku i powinno być albo unieważnione, albo przynajmniej znowelizowane w części dotyczącej instruktorów rekreacji ruchowej, a w szczególności dziedzin wymienionych w art. 53.1 Ustawy.

Tak naprawde to cała ustawa o kulturze fizycznej nadaje się do śmietnika, razem z wydanymi na jej podstawie zarządzeniami.

Zarządzenie określa zasady i tryb uzyskiwania kwalifikacji zawodowych, w tym instruktorów: dyscyplin sportu, rekreacji ruchowej, odnowy biologicznej i sportu osób niepełnosprawnych.

Z par.13.4. zarządzenia wynika , że kurs instruktorski musi trwać minimum 2,5-3 tygodnie intensywnych zajęć po ok. 10 godzin dziennie, co może być rozsądne w niektórych dziedzinach sportu, które wymagaja odpowiednich kwalifikacji, czyli na przykład wymienonych w Art. 53.1 Ustawy.

Należy zdecydowanie sprzeciwiać się pozwalaniu NIEKOMPETENTNYM szkołom wyższym i zakładom kształcenia nauczycieli (no wlasnie, co to za cudo te zakłady kształcenia nauczycieli?) na produkowanie "instruktorów" dziedzin sportu wymienionym w Art.53.1 Ustawy. Na przykład przy gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego nie ma klubu płetwonurków, jednak są prowadzone zajęcia z płetwonurkowania dające uprawnienia płetwonurka już po tygodniu obozu na jeziorze, bez zajęć wstępnych na basenie. W jaki więc sposób ci ludzie mieliby nadawać PRAWO do prowadzenia zajęć z instruktorami płetwonurków?
To byłaby kompromitacja!

Wystarczy sobie przypomnieć, że na przykład płetwonurek nie może się zmęczyć ani przegrzać itp. To jest wbrew zwyczajowym wyobrażeniom o "treningach", które zwykle mają za zadanie przekroczenie bariery zmęczenia.

Szczególnie par.13.5. zarządzenia jest niebezpieczny, ponieważ stwierdza, że instruktor nie musi mieć umiejętności praktycznych: jak można sobie wyobrazić instruktora prowadzącego zajęcia szkoleniowe z grupą płetwonurków, który nie jest sam płetwonurkiem i nie może towarzyszyć osobom szkolonym pod wodą?

To samo dotyczy na przykład ratownictwa, wspinaczki, lotnictwa. No dobrze.
Ale, jednak, by zaprowadzić dzieci na wycieczkę nienaukową do lasu??!!
Na co to wszystko?

Co to znaczy "zorganizowane" zajęcia z rekreacji ruchowej, co to znaczy "sport"?

By rzucic piłkę dzieciakom do kopania i je obserwować, by rozstrzygnąć ewentualne spory, dlaczego do tego trzeba miec kwity trenerskie i to jeszcze od samego Prezesa Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki?
Czy to też dotyczy zabrania dzieci sąsiadów na wycieczkę?
Nawet nauczyciel fizyki nie powinien zabierać swoich uczniów do lasu, bo nie ma uprawniających kwitów.

A teraz się popastwię: co na przykład należy zrobić z instruktorami harcerskimi? Złożyć donos do prokuratora, bo bezprawnie prowadza zajęcia zorganizowane z zakresu rekreacji ruchowej? Dodatkowo nielegalnie prowadzą zajęcia z osobami niepełnosprawnymi w ramach grup "Nieprzetartego Szlaku". Kto z nich ma właściwe legitymacje?

Co z przewodnikami turystycznymi?
Nauczycielami, w tym i wychowania fizycznego?
Co się stanie z nowymi dyscyplinami sportu?
Co będzie z różnej masci siłowniami, salami gimnastycznymi, fitnesami, aerobikami, klubami osiedlowymi czy podwórkowymi?
Czy rzucenie dzieciom piłki przez okno jest już forma zorganizowana rekreacji ruchowej, czy jeszcze nie?

Znajomy trener zawodowy, czyli osoba z wewnątrz systemu, tłumaczył mi, że człowiek bez przygotowania fachowego może skrzywdzić dzieciaki. Dlatego łatwiej zakazać, nakazać, zamiast wydać jakiś "Poradnik Sędziego Kalosza Podwórkowego" czy "Poradnik Niedzielnego Przewodnika" w cenie pustej butelki po piwie.
Wartość ewentualnej dotacji pokryta będzie z oszczędności na wydatkach na poprawczaki.
No, tak, ale to inne ministerstwo...

Na szczęście przepisy karne Ustawy (Art.57) nieco rozwiewaja obawy:
kary grzywny dotycza tylko nieuprawnionego prowadzenia działalnosci w zakresie sportu profesjonalnego, używania kółek olimpijskich i nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa. No tak, ale organizowanie rekreacji bez legitymacji od samego pana Prezesa, czy nie narusza zasad bezpieczeństwa?

Harcerze więc mogą chyba spać spokojnie: mimo, że działają nielegalnie, jednak oprocz wstrzymania dofinansowań, jeśli ktoś zażąda legitymacji wydanych przez pana Przesa (p. poniżej) nic im nie grozi, ale płetwonurkowie, żeglarze, ratownicy, wodniacy i inni maniacy dreszczyka emocji jednak nie: grożą im instruktorzy z urzędowymi legitymacjami instruktorskimi, ale bez umiejętności praktycznych.

Nie rozumiem, po co regulować sprawy rekreacji ruchowej? Tak ogółem, to czym jest rekreacja ruchowa?

Nie zrobiono niczego dobrego, a spowodowano poważne zagrożenia, jeśli by ktoś potraktował zarządzenie powaznie. Podważono dzięki temu podstawy działania wielu tradycyjnych stowarzyszeń zajmujących się między innymi ruszaniem ciała, w tym ZHP, PTTK, LOK, PZŻ, itd, którym rozporządzenie utrudnia lub uniemożliwia NORMALNE kształcenie kadry instruktorskiej i normalną działalność. Szkolenie instruktorow powinno być pozostawione stowarzyszeniom zajmującym się daną dziedziną sportu, turystyki lub rekreacji. być może programy szkolenia oraz wymagania wobec kadry szkolącej w niektórych dziedzinach wymagałyby zatwierdzenia w Urzędzie Kultury Fizycznej i Turystyki, ale nic wiecej.

Kolejny kwiatek z zarządzenia:

"Art. 167; 16. 2. Dokumentem stwierdzajacym posiadanie kwalifikacji zawodowych instruktora okreslonej dyscypliny sportu jest legitymacja instruktora.

Art. 167; 17. 1. Dyplomy trenera i menedżera oraz legitymacje instruktora wydaje Prezes Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki na udokumentowany wniosek osoby zainteresowanej."

Nastepny gniot: a dlaczego nie organizator kursu miałby wydawać te dokumenty? Mój dyplom ukończenia studiów wystawiła mi Politechnika Gdańska, a nie Ministerstwo (wtedy) Szkolnictwa Wyższego i Techniki.

Czy Prezes Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki musi koniecznie udowadniać konieczność swojego istnienia?

Czy stan polskiego sportu wyczynowego i ogólny poziom sprawnosci fizycznej polskiego spoleczenstwa nie jest wystarczajacym powodem dla likwidacji Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki? Przecież to towarzystwo jest całkowicie bezużyteczne, a kosztuje i jeszcze przeszkadza. Ani do sportu wyczynowego, ani do amatorskiego, ani też do ruszania się w towarzystwie ten urząd nie jest potrzebny.

30.01.2000
Aneks do historyjki:

Sejm rozwiązał Urząd Kultury Fizycznej i Turystyki dając sport i kulturę fizyczną do ministerstwa edukacji, a turystykę do ministerstwa transportu.

Ale, ten sam Sejm (Dz.U. 96/99 poz. 1106 art.4) chyba zreanimował zarządzenia, które szczęśliwie utraciły w październiku 1999 moc obowiązującą z powodu wejścia w życie konstytucji z roku 1997 (Dz.U. nr 97 poz.483 z dnia 16 lipca 1997r. art.241 p.6) i niewydania nowych rozporządzeń w ich miejsce. Tu pewnie zacznie się dyskusja, czy trupa (czyli nieobowiązujące już zarządzenia) można wskrzesić, czy nie.

Przestępczość wśród znudzonej młodzieży, a nawet dzieciaków rośnie.
Ta forma aktywności fizycznej często nie znajduje przekonującej alternatywy. A pan Prezes UKFiT cały rok 1999 wojował z prezesem polskiego związku piłki nożnej, który to związek jest bankrutem i ma zaległości podatkowe. Ale za to jakie dochody...

Barbara Glowacka jastra@ jastra.com.pl (instruktor płetwonurkowania)

Great Seal of Gdansk with mediewian ship ==============================

http://www.jastra.com.pl/!plan.htm
do strony poczatkowej / to begin page