Opowieści celne dla masochistów jedziemy
uszczelniać granicę

W październiku 1998 ogłoszono unieważnienie przetargu na komputeryzację urzędów celnych z jakiegoś tam powodu, która dzięki temu opóźni się o kolejne kilka lat. Wielcy Przemytnicy mogą spać spokojnie - nikt im nie przeszkodzi, dopuki będę mieć papiery w porządku, a papier jest cierpliwy.
Transporty towaru w "tranzycie" mogą się rozpływać w Polsce w spokoju.
O komputeryzacji Straży Granicznej to nikt nie słyszal. Rejestry są w postaci notatnika w ręku żołnierza sprawdzającego paszporty w autobusie - kto jeździł, ten widział.
W maju 1999 ogłoszono, ze wybrano jednak znowu nowy system komputerowy dla służb celnych: będzie to darmowy system przygotowany przez ONZ dla krajów trzeciego świata.
I on nie zaczął działać, bo latem 1999 nastał nowy szef Głównego Urzędu Ceł, który na wstępie oczywiście anulował decyzję swojego poprzednika.
Pewnie i miał rację, ale system dalej jest nie skomputeryzowany, a skorumpowany.

Dla zmylenia przeciwnika już od wielu lat wypełniamy skomplikowane dokumenty odpraw celnych, które mają służyć jako wsad dla mitycznego systemu komputerowego, którego nie ma, jak i każdego innego mitu w rzeczywistości.

Ech, gdzie te czasy, kiedy wypełniało się prostą tabelkę zgłoszenia celnego, do czego nie trzeba było grubych instrukcji ani pełnych błedów programów komputerowych...

Dla uzupełnienia dodam, że nie ma i nie prędko będzie:

Jak pisał o tym "Computerworld" latem 1999, we wszystkich tych przedsięwzięciach macza łapki gdyński Prokom Software SA, którego głównym osiągnięciem finansowym w rujnowaniu Polski jest informatyzacja ZUS-u.
(zainteresowanych ZUS-em odsyłam do innego rozdziału).

Ciekawe, kiedy coś w końcu zacznie działać, bo w odsunięcie Prokomu od tych zleceń to ja nie wierzę - właściciele firmy są w zbyt czułych stosunkach z kolejnymi ekipami naszych władców.

Latem 1999 z powodu skutków swojego prywatnego ślubu, wybraliśmy się ze współsprawcą zamieszania w podróż dookoła Bałtyku. Ciekawe były moje bardzo subiektywne obserwacje dotyczące wymagań kontroli granicznej w różnych mijanych krajach. I tak:
Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia sprawdzały nasze paszporty i papiery naszego samochodu.
Polska sprawdzała nasze paszporty i prawo jazdy kierowcy.

"Jedź do Polski na wakacje, twój samochód już tam jest"
Czy to jest naprawdę tylko niczym nieumotywowana nacjonalistyczna złośliwość rewizjonistów niemieckich?


Z Murmańska (Rosja)

Znajomy kapitalista z Rosji opowiadał, że murmański urząd celny był bardzo aktywny: każdego eksportera potrafił doprowadzić do ataku serca, a każdego importera puszczał z torbami, jeśli w ogóle puszczał. W 1997 roku nagrody i premie za aktywność sypały sie jak deszcz.
Aż do lata 1998, kiedy celnicy zaczęli się skarżyć, że pracować muszą za gołą pensję - bez premii, nagród i łapówek. Okazało się, że wszystkie towary z Rosji i do Rosji omijały Murmańsk, jak zarazę. Łatwiej było przewieźć towar przez Petersburg, nawet jeśli trzeba bylo dołożyć pare tysięcy dodatkowych kilometrów.
I na co im to było?


Ćwiczenie z wyobraźni

Wyobraź sobie, szanowny Czytelniku, że dostałeś kontrakt na remont statku należącego do bogatego, uczciwego i wypłacalnego armatora. Statek ma być remontowany w naszym ślicznym i gościnnym kraju, który popiera inicjatywy obywateli, jeśli tylko nie sa prawnie zakazane.

Ładnie brzmi na początek, prawda?

No, więc, jedziemy dalej. Statek przyjeżdża do Polski, przybija do keji i miejscowy Urząd Celny domaga się odprawy statku w uszlachetnianiu czynnym lub odprawy czasowej, co wszystko jest związane z koniecznością wypełniania tony kwitów i wpłacania ogromnych kaucji, by ktoś statku nie przemycił lub sprzedał na lewo, bez papierów.
Włos sie jeży na głowie, prawda?

To ćwiczenie z wyobraźni zaproponowała firma Intermarine ze Szczecina: http://www.ime.com.pl. Robią remonty i przebudowy staków, ale nie mają jeszcze kilkutysięcznej organizacji NSZZ "Solidarność", która by zmotywowała każdy urząd państwowy do uległości..


Opowiastki dogłębne


Dokumenty potrzebne do odprawy celnej - początek.

Istnieje spis dokumentów wymaganych przy odprawach celnych, w tym uwaga, że celnikom wolno żądać wszystkiego, co im się jeszcze dodatkowo zamarzy. Ma to zwykle postać "aktualności" odpisów rejestrów firmy, czyli nie więcej niż 3 miesiące od ostatniego stempla.
Dzięki temu ludzie mogą sobie latać dodatkowo po urzędach i sądach, tylko po to, by zdobyć kolejny stempel ważny niby 3 miesiące, mimo, że nawet już następnego dnia kwity mogą stracić rzeczywistą aktualnośc, a z drugiej strony w innych firmach od wielu lat może się nic nie zmieniać.
I co? jesienią 1999 nastał nowy, postępowy , liberalny prezes GUC, ale poniższe teksty są nadal aktualne (Dz.U.104/99 poz. 1193 par. 193.1.8)

Podobno, ostatnio nie wymaga się tych papierów tak skrupulatnie z każdego powdu.

Opowieść, jak to dzielny Urząd Celny zapobiegł przemytowi 8 (ośmiu) uszczelek i nałożył cło w wysokości prawie 5 (pięciu) złotych.
Nawet Rzecznik Praw Obywatelskich dał się tu zrobić w trąbę...
Jeden z Czytelników doradził na przyszłość doczepić breloczki.

W skrócie: przyszła do nas pocztą paczuszka z Niemec z ośmioma uszczelkami z dość nowoczesnego materiału. Nadawca napisał na paczce, że to próbka i napisał na liście przewozowym, że to próbka bez wartości handlowej, ale Urząd Celny od dołu do góry wie lepiej.
Grożąc odesłaniem paczki do nadawcy, celnicy zmusili nas do sciągniecia faktury z wartością uszczelek, wypisania SAD-ów, pojeżdżenia między Gdynią a Gdańskiem, a wszystko po to, by nasz ukochany i pusty Skarb Państwa wzbogacić o sumę 4,70 zł nałożonego cła.
Najgłupsze w calej historii jest to, że według Kodeksu Celnego próbki towarów sa zwolnione z cła i to nikomu nie przeszkadzało w ganianiu nas i symulowaniu pracy przez urzedników UC Pocztowego w Gdyni.
Oceniam koszty tego wygłupu celników na 400 złotych, które jeśliby potraktować jako czysty zysk firmy, zmusiłby nas do zapłacenia około 130 złotych podatku dochodowego.
Jedyny warunek:
nie zawracac głowy głupotami!

Fragmenty literatury dla masochistów już tu są:

25.01.2000 "Rzeczpospolita" (str. C1) napisała, że firma kosmetyczna Coty Polska wybroniła swoje tony próbek do testowania przed celnikami, ale sprawa musiała się obić o NSA.
Gratulacje!
Mi się nie chciało walczyć w Warszawie o 8 (osiem) uszczelek...

*. probki.htm Inne opowiastki o próbkach naukowych i celnikach

14.06.2000
Barbara Głowacka jastra@ jastra.com.pl

============================== Great Seal of
Gdansk with mediewian ship

index do strony początkowej / to begin page