lasicaCo ja myślę o nowej ustawie o ochronie zwierząt

Nareszcie mam chwilę czasu i mogę napisać, co myślę o nowej ustawie o ochronie zwierząt.

Najpierw o jej zaletach.

Wprowadza możliwość odebrania zwierzęcia właścicielowi nie tylko na czas leczenia ze skutków złego traktowania. Dobrze, że wprowadza się instytucję przeszkolonego ubojowca. Dobrze, że nie wolno dodawać do paszy hormonów wzrostu.

I to by było na tyle.

Teraz o jej wadach.

Wydaje się, że nikt nie przeczytał tego tekstu po wstawieniu kolejnych punktów. Skutek jest taki, że fragmenty starych rozporządzeń o ochronie zwierząt, prowadzeniu doświadczeń na zwierzętach i o upoważnieniu LOP i TOnZ do współdziałania z organami państwowymi w zakresie ścigania przestępstw przeciwko ochronie zwierząt obrosły współczesnym prawotwórstwem, czyli powstał potworny bałagan stylistyczny.

(tekst starego rozporządzenia jest stale do wglądu na stronie: http://www.jastra.com.pl/klub/ochrona.htm)

Współczesne prawotwórstwo to:

Rozbudowany zespół definicji roznych sposobów złego lub prawidlowego traktowania zwierząt, mimo, że intuicyjnie pojecia sa jasne. Co wiecej, dalej odwoływuje się do metod dozwolonych lub niedozwolonych ustawa.

ZNIKNĄŁ STARY ZAPIS ZAKAZUJĄCY WSZELKIEGO ZADAWANIA CIERPIEŃ ZWIERZĘTOM BEZ ODPOWIEDNIO WAŻNEJ I SŁUSZNEJ PRZYCZYNY.

Definicje podziału zwierząt nie na gatunki, ale na domowe, gospodarskie, doświadczalne oraz do rozrywki i celów specjalnych. To wszystko może dotyczyć na przykład tego samego psa.

Zupelnie ignoruje się sprawę polowan. Nie wiem, czy to jest rozrywka, niszczenie szkodników, czy zabijanie zwierząt gospodarskich. Nie rozumiem, dlaczego zajeto się za to sprawa preparowania zwierząt. A może własnie to jest mysliwstwo?

Wyjatkowym skandalem jest zatwierdzanie nowych metod hodowli zwierząt przez Ministerstwo Rolnictwa. Oni wszystko zatwierdza. Dowód - wszystkim chętnym udostępniam ich wyjaśnienie na temat humanitarnych metod tuczu na wątroby stłuszczone. To tak, jakby złodziej miał wydać na siebie wyrok. Uważam, że Federacja Konsumentów byłaby już zdecydowanie bardziej obiektywna.

Wystarczy wspomnieć o tym, że zakazano tuczu na stłuszczone wątroby (w najlepszym wypadku od 1999r.), ale dochody z wysokointensywnego tuczu specjalizowanego gęsi i kaczek nadal pozostały zwolnione z podatku dochodowego i nie zostały przewidziane do zmian.

(Dla dociekliwych: zwolnienie to jest w rozporządzeniu Ministra Finansów z dnia 24.03.95 w sprawie wykonania niektórych przepisów ustawy o podatku dochodowym od osob fizycznych Dz.U. 35/95 poz.173 poprzez uznanie minimum 16-dniowego wysokointensywnego tuczu specjalizowanego gęsi i kaczek za dział specjalny rolnictwa, na równi z na przykład wylęgarniami drobiu.

To jest nie dla małorolnych gospodarstw, jak głosi propaganda obrońców eksportu padliny, bo oni nie płacą podatku dochodowego, ponieważ mają ziemię.

To załatwiono dla bezrolnych robotników PGR-ów, którzy w ten sposob dokańczają cykl produkcji od ptaka do padliny i dzięki temu mogą dać zarobić swoim szefom tak niebotyczne pieniądze, że ówczesny minister finansów Grzegorz Kołodko dookoła nich tańczył, jak mu zagrali.)

Co więcej, w wielu województwach jest zakaz tuczu przymusowego wydany na podstawie starych przepisów, teraz te zakazy będą musiały zostać zniesione na kilka lat.

Istniejace w starym rozporządzeniu upoważnienie dla Ligi Ochrony Przyrody i Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce do współdziałania z organami państwowymi w ujawnianiu i ściganiu przestepstw przeciwko ochronie zwierząt (Rozporządzenie Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych z 15.07.57), podniesiono teraz właściwie do rangi zapisu ustawowego.

Ponieważ wydaje się, że upoważnienie jest często rozumiane przez władze jako wyłączność dla upoważnionych przez organ gminy inspektórów tych organizacji, to przełamanie tego będzie jeszcze trudniejsze.

Nie wprowadza się obowiazku transportu zwierząt, a w szczególności ssaków, na wieksze odległości (ponad 40-50 km) koleją. Nie czarujmy się, główną przyczyna śmiertelności przewożonych zwierząt samochodami jest choroba morska, i wywołane wymiotami odwodnienie, którego nie usunie wymagane przez ustawę pojenie zwierząt. Nie ma co tu truc o stresie i glodzie. (Dopiero niedawno wprowadzono rozporządzenie o transporcie zwierząt.)

Wydaje mi się, że zupelnie zapomniano o zastosowaniu przepisów sanitarnych w hodowli zwierząt, czyli o zasadzie, że produkty pozyskane z chorych zwierząt nie mogą być skierowane do spożycia przez ludzi. To by skutecznie wyeliminowalo tucz na stłuszczone wątroby, tucz cieląt na białe mięso, chów klatkowy kur, dodawanie hormonów wzrostu do pasz, itp. niemoralne metody hodowli.

Tu już chodzi nie tylko o ochronę zwierząt, ale i ochronę ludzi przed niemoralna zachłannością niektórych hodowców i zwiazanych z nimi polityków. Do Art.3 należałoby dodać nadzór sanitarno-epidemiologiczny do listy organów wykonujących ustawę.

W starym rozporządzeniu wykonanie ustawy należało głównie do MSW i Ministerstwa Sprawiedliwości, i dodatkowo innych ministerstw w zakresie ich właściwości, teraz ta sprawa przeszła na organy samorządu i organizacje społeczne zajmujace się ochroną zwierząt.

To jest niestety klasyczne obniżenie rangi ustawy.

Brakuje mi miejsca na opinie Federacjii Konsumentów i uprawnień władz sanitarnych. Egzekucja postanowien ustawy będzie trudniejsza.

Nie rozumiem, dlaczego zakazuje się istnienia menażerii objazdowych, a nie zakazuje się objazdowych cyrków. To oznacza, że nie będzie wystaw węży i pająków, ale słonie będą tańczyć na piłkach, a po przedstwieniu będą składowane w barakowozach.

Nie wiem, jak będzie wyglądać kontrola wykonywania, a nie planowania doświadczen na zwierzętach, co ma być dopiero załatwione rozporządzeniem. Wystarczy przeczytać rozdział o zwierzętach doświadczalnych. Czuje, że ta ustawa tu nic nie zmieni.

Stare rozporządzenie dopuszczało doświadczenia na zwierzętach, które mogą być szkodliwe dla ich zdrowia wyłącznie w celach poważnych badan naukowych. Teraz planuje się dopuszczenie doświadczeń w celach również dydaktycznych i do testów kosmetyków, jeśli nie ma metod alternatywnych. (Skutek - nie ma powodu do szukania metod alternatywnych.)
Lista instytucji naukowych upoważnionych do doświadczeń na zwierzętach jest w Dz.U.99/99 poz. 1159. Nie ma na niej firm kosmetycznych.

Nie jestem pewna, czy naprawde ubój gospodarski musi się odbywać bez udziału dzieci. Wydaje mi się, że dzieci wiejskie wiedza zdecydowanie wiecej o zwiazku miesa z zyciem, smiercia i praca, niż dzieci miejskie. Nie jestem pewna, czy oprawianie zabitego zwierzecia po ustaniu wszystkich odruchów jest właściwe. Przeciez ono jest tylko ogluszane przed zabiciem, i im szybciej zwierze zostanie pokrojone, tym skuteczniej będzie zabite. Może nie mam racji - nie widziałam rzezni, widziałam tylko podworkowe swiniobicie.

Nie rozumiem, dlaczego zajeto się ubojem rytualnym, czy to jest tak wazna sprawa w porównaniu z na przykład hodowla klatkowa kur lub dlugości łancucha psa podworzowego?

Jeśli tak się kocha mniejszości narodowe i religijne w Polsce, to kiedy ich języki doczekają się równouprawnienia chociazby na terenach zamieszkałych przez nich w wiekszości. Kiedy będą dwujęzyczne tablice nazw miejscowości?
Jak dotąd to ich tylko uszczęśliwiono nową ustawą o języku polskim.

Przez to, że ustawa zajmuje się dokładnie tylko pewnymi szczegółami, traci się jej znaczenie ogólne, które mimo szczytnego "zwierzę nie jest rzeczą" dalej chyba nic nie zmieni, lub się wręcz pogorszy. Jak wiadomo, ludzka pomysłowość nie zna granic, i nadmierna szczegółowość razem z odwołaniem się do dozwolenia lub zabronienia ustawa spowoduje, że ominiecie przepisow będzie łatwe, a ściganie tego będzie trudne, może nawet trudniejsze niż dotychczas.

Ta ustawa powinna się nazywać "o eksploatacji zwierząt" a nie "o ochronie zwierząt".

A wystarczyłoby dodać te pozytywne punkty, czyli o przyuczonym ubojowcu i możliwości odebrania zwierząt do starego rozporządzenia. Ale, wtedy by trzeba było je opublikować od nowa i przyznać się, że było omijane i przemilczane na wszystkie możliwe sposoby, obrzucane propagandą o jego wsteczności i że umożliwia znęcanie się nad zwierzętami.
Czyli: ze tucz przymusowy jest przestepstwem, chow klatkowy kur też, tak, jak i trzymanie psa na metrowym łańcuchu.

Ale, ja będe tu oskarzać glownie władze: Sejm, rząd, inspekcje sanitarne i prokuratury.

Czy po zmianach nie zawsze kosmetycznych ustawa z dnia 24.07.98 o zmianie niektórych ustaw w zwiazku z reforma administracji (106/98 poz.668) cos się poprawilo?

Tak, a jakze - Ministerstwo Rolnictwa nie będzie już wnikać w tworczość wojewodów, którzy zostali obdarzeni przyjemnością samodzielnego dbania o ochronę zwierząt hodowlanych i tzw. "szkodników".

Kiedy tylko wprowadza zwalczanie myśliwych z urzędu, jako szkodników dzikiej zwierzyny...
Oj, chciałoby się chodzić bezpiecznie po lesie...

Założenie ogrodu zoologicznego jest łatwiejsze - wystarczy zgoda starosty.

I to by było na tyle. 23.11.98


08.06.2001 - wiosną 2001 okazało się, że ta ustawa jest nie dość liberalna, więc zaczęto ją "harmonizować" z przepisami Unii Europejskiej. Szczególnie chodziło o usunięcie przeszkód dla "nauki" i nowoczesnej produkcji rolnej.

Barbara Glowacka e-mail: jastra@ jastra.com.pl

==============================Great Seal of Gdansk with old ship

indeks http://www.jastra.com.pl/!plan.htm
do strony poczatkowej / to begin page